W „Gazecie Wyborczej” ukazał się mój przekład wywiadu z niemieckim filozofem Jürgenem Habermasem. Można go przeczytać pod tym linkiem.
Fragment:
Czy pomimo oczywistych zalet internetu nie sądzi pan, że prowadzi on do wtórnego analfabetyzmu?
– Ma pan na myśli gwałtowne konfrontacje, życie w bańce informacyjnej i kłamstwa Donalda Trumpa na Twitterze? Trudno byłoby nawet stwierdzić, że ten osobnik plasuje się poniżej kultury politycznej własnego kraju. On tę kulturę nieodwracalnie niszczy. Od chwili wynalezienia słowa drukowanego, co każdego człowieka zmieniło w potencjalnego czytelnika, opanowanie przez całą ludność umiejętności czytania zajęło kilka wieków. Internet zamienia nas natomiast w potencjalnych autorów, a ma zaledwie kilka dekad.
Być może z biegiem czasu nauczymy się zarządzać sieciami społecznościowymi w cywilizowany sposób. Internet stworzył miliony pożytecznych nisz, gdzie trwa wymiana wiarygodnych informacji i rozsądnych opinii – mówię nie tylko o blogach naukowych, gdzie dzięki internetowi upowszechniają się osiągnięcia akademickie, ale też np. o forach dla pacjentów cierpiących na rzadkie choroby, którzy mogą tą drogą komunikować się z ludźmi w podobnej sytuacji z innego kontynentu, dzielić się poradami i doświadczeniami. […]
Czy po napływie imigrantów Niemcy wciąż mają tylko jedną kulturę?
– Jestem dumny z kultury, która potrafiła objąć swym zasięgiem imigrantów z drugiego czy trzeciego pokolenia z Turcji, Iranu i Grecji – są wśród nich znakomici filmowcy, dziennikarze, osobowości telewizyjne, ale także dyrektorzy przedsiębiorstw, najbardziej kompetentni lekarze, najlepsi pisarze, politycy, muzycy i nauczyciele. To wręcz namacalny przejaw siły naszej kultury i jej zdolności do regeneracji. Populistyczna, agresywna postawa prawicy, odrzucająca ludzi, bez których tyle byśmy stracili, jest absurdalna.